Czy jeszcze ktoś pamięta o tym, że w lutym obiecaliśmy sobie dalsze odkrywanie tajemnic okolic Puław i Kazimierza? Sporo osób pamiętało, choć na to szkolenie wybrali się jedynie koneserzy i chcący wprowadzić nietypowe elementy do swoich propozycji zwiedzania regionu w nietypowy sposób.
Dla nas temat był zupełnie nowy i trzeba było się z nim zmierzyć. Sama lokalizacja winnic mogła przysporzyć potencjalnym turystom trochę kłopotu, zwłaszcza po deszczu, dlatego to zawsze przewodnik jeździ, sprawdza i jako pierwszy wydaje opinię: czy warto, czy nie.
W tym wypadku zdecydowanie warto. Nie dość, że niektóre z winnic położone są przy akceptowalnych dla kierowców szlakach, to „niedzielny turysta” może się tam dostać „suchą nogą”.
My najbardziej liczyliśmy na nowe kontakty oraz możliwości winnic do przyjęcia potencjalnych turystów. I jedno wyszło znakomicie i drugie zapowiada się obiecująco.
Tylu, ilu winiarzy, tyle cech charakteru. My zapamiętaliśmy gościnność, dobry humor, profesjonalizm i znaczną wiedzę z tego zakresu. Sami nieco się podkształciliśmy i możemy z dumą użyć tego stwierdzenia: odbyliśmy fachowe szkolenie enologiczne (tutaj dla niewtajemniczonych, zaproszenie na nasze szkolenia – można się więcej ciekawych rzeczy dowiedzieć).